Odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1989 r. było jakieś wymęczone przy okrągłym stole. Cóż to zresztą za niepodległość, kiedy pierwszym prezydentem został sowiecki generał Jaruzelski. Ale powoli jakoś odzyskiwaliśmy tożsamość, choć oczywiście nie do końca. Komunizm przeorał mentalność Polaków na gorsze. Jesteśmy społeczeństwem bez tożsamości, bez wyrazu, bez poczucia odpowiedzialności, godności i szacunku dla własnej historii. Odwrotnie, nas nauczono, żeby drwić z własnych bohaterów a czcić jakichś komunistycznych pomagierów Stalina, którzy własną działalnością komunistyczną przyczynili się do klęski Polski w 1939 r., kiedy to Stalin dogadał się z Hitlerem. Miała być przyjaźń i internacjonalizm a wyszedł z tego wielkoruski nacjonalizm, zniewolenie innych narodów i panowanie sowieckiego buta. A my daliśmy sobie wmówić, że przemarsz Armii Czerwonej to „wyzwolenie”. W sierpniu przypada kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, ale 93 procent społeczeństwa stwierdziło w ankiecie, że ich to nic nie obchodzi.
Bo co tu dużo mówić, przedwojenne elity zostały w lasku katyńskim, na Pawiaku i w Palmirach, a chłopcy od Andersa w Anglii i Kanadzie, najlepsza młodzież w kanałach i ruinach Warszawy. Najlepszy element narodu, ten, który chciał się bić, i wiedział o co, albo zginął, albo został na emigracji. Władze komunistyczne celowo awansowały same doły społeczne, motłoch, ludzi bez korzeni, bez narodowej świadomości. Reszta nauczyła się bierności, obojętności, pilnowania tylko i wyłącznie swojego garnka.
Ale kiedy po tej wymęczonej niepodległości próbowano choćby zmienić patronów ulic usuwając z nich zajadłych komunistów, którzy często walnie przyczynili się do naszego zniewolenia, to nagle zyskali oni całą masę obrońców. Zmiany nazw ulic wyśmiewano, wyszydzano na wszelkie sposoby. Bo nikogo nie obchodziło, kto to był Buczek czy inny Świerczewski, chcieli trzymać się swoich gnuśnych przyzwyczajeń i bali się tych minimalnych kosztów, jakich zmiana wymaga.
Nie tak reagowali Polacy w 1918 r., kiedy to masowo zrzucano rosyjskie szyldy z ulic i znad sklepów. U nas nadal pokutują jakieś niedobitki posowieckie. Niedawno w skrzynce pocztowej znalazłem Gazetkę Osiedlową, a w niej w cyklu „patroni naszych ulic” sylwetkę Toporowskiego. Był to klasyczny komunista, który w imię Stalina walczył w Hiszpanii, a potem zginął z rąk gestapo we Francji. Gdyby wcześniej wrócił do sowieckiej Rosji wykończyłby go Stalin, który pod koniec lat trzydziestych rozwalił wszystkich komunistów cudzoziemców (między innymi poetę Brunona Jasieńskiego) pod pretekstem szpiegostwa. Wtedy Toporowski nie byłby bohaterem i nie miałby swojej ulicy w Kielcach. Może zrehabilitowałby go Chruszczow w ramach odwilży. W naszym prawie istnieje podobno zapis, że nie wolno propagować komunizmu. Otóż ja niniejszym zgłaszam do prokuratury, że Gazetka Osiedlowa ze Ślichowic w Kielcach propaguje komunizm wychwalając go na swoich łamach.
W naszym społeczeństwie nastąpiła straszliwa atrofia uczuć patriotycznych i narodowych. Nikogo nic nie obchodzi, na wybory nie chodzą, na uroczystości również. Wszystko im jedno. Niechby patronem ulicy był nawet Bin Laden, nikogo to nie obejdzie, nikt nie kiwnie palcem. Połowa społeczeństwa nie czyta w ogóle książek. Cóż jest dzisiaj strawą kulturalną? Odpowiadam – kabaret. W telewizji codziennie na kilku kanałach bez przerwy lecą jakieś kabarety albo satyryczne szkła kontaktowe. Wszystko wyśmiać, niczego nie brać poważnie – oto motto naszego społeczeństwa. I z czegóż to się śmiejecie barany? Z samych siebie się śmiejecie, z własnej ignorancji, głupoty i bezmyślności. Prześmiejecie tę marną Polskę zbudowaną z funduszy unijnych.
Nasze położenie geopolityczne nie zmieniło się ani o jotę. Nadal Rosja z Niemcami dogadują się nad naszymi głowami. W razie czego Unia nie kiwnie palcem, żeby nas bronić. Zostawią nas na pożarcie jak w 1939 r. Ale my na obronność obcinamy koszta. I wasza bierność i pilnowanie tylko własnego garnka nic wam nie pomoże. Zjedzą was (i mnie razem z wami) wielcy i mocni tego świata. Znów będziemy tylko nawozem historii. Udławicie się w końcu tym swoim durnym rechotem i wtedy będziecie szukać winnych. Wszystkich, poza sobą.
Nie chcę osądzać Toporowskiego i jemu podobnych towarzyszy. Żyli w innej epoce historycznej, może uwierzyli w szczytne ideały szczęścia ludzkości pod berłem Józefa Stalina. Niech spoczywają w spokoju. Nam jednak dziś potrzeba innych wzorów, ludzi, którzy bronili niepodległości. Liczę na głosy poparcia ze strony czytelników. Pozwólmy komunistycznym patronom odejść tam gdzie ich miejsce, na plac Czerwony albo jeszcze dalej..
czwartek, 27 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz